Górę Rowokół z podobnymi górami tego typu na Pomorzu łączy podobne położenie w bezpośredniej bliskości morza (od 9 do 6 km w linii prostej) oraz usytuowanie w pobliżu naturalnych portów, jakimi były niegdyś łączące się z morzem jeziora Gardno, Łebsko i Dołgie. Dobrze widoczne od strony lądu i morza Góry były zatem od najdawniejszych czasów ważnymi punktami orientacyjnymi i topograficznymi dla żeglarzy i wędrowców. Górę Rowokół charakteryzuje fakt, iż była w odległej przeszłości miejscem kultu pogańskiego Pomorskich Słowian. Do historii Rowokół przeszedł jednak przede wszystkim jako znane w całej średniowiecznej Europie pielgrzymkowe miejsca kultu Maryjnego. Przez około 400 lat na jej szczycie znajdowało się sanktuarium poświęcone Najświętszej Maryi Pannie, za pośrednictwem której od XII do XVI w. chrześcijanie oddawali cześć swojemu Bogu.
Po wprowadzeniu reformacji, co na Pomorzu nastąpiło po 1534 r., świątynia została opuszczona, a z czasem rozebrana. Jej bogate niegdyś wyposażenie zniknęło bez śladu. Przez ponad 400 kolejnych lat Rowokół pozostawał w zapomnieniu. Kiedy w 1945 r. ta część Pomorza została przyłączona do Polski, góra znalazła się pod 44-letnim patronatem socjalistycznego państwa. Po dawnej świątyni pozostała jedynie, niejasna historia i skąpe materiały źródłowe. Można by powiedzieć, że z punktu widzenia historii sztuki miejsce te właściwie nie istnieje. Nie dość, że nie zachowały się zabytkowe budowle ani ich wyposażenie; nie posiadamy nawet żadnej ryciny obrazującej ich wygląd (co wynika w dużej mierze z braku możliwości przeprowadzenia rzetelnych badań w watykańskich i niemieckich archiwach). A jednak ... po ponad 450 latach pozostawania w stanie "uśpienia" Góra "ożyła" i stała się na powrót miejscem często uczęszczanym. W święto Wielkiej Nocy odbywa się tam przedstawienie ukrzyżowania Chrystusa na które wierni zmierzają jak niegdyś średniowieczni pielgrzymi.
Jest to jedno z wielu miejsc które naprawdę warto odwiedzić przebywając w okolicach Smołdzina. Wchodząc na Rowokół przy wejściu do Słowińskiego Parku Narodowego spotykamy podstawowe informacje o nim i zasadach przebywania na jego terenie. Wspinamy się dość stromą ścieżką po wyznaczonym krętym szlaku aby osiągnąć szczyt tej "Świętej Góry Słowińców". Około 20-30 minutowy marsz daje odczuć że nie jest to mała górka. Na szczęście przygotowano miejsca do odpoczynku przed następnym etapem. Wejście na metalową wieżę widokową pozostaje już tylko czystą formalnością choć wąskie i strome schody także mogą niektórym sprawić pewne trudności. Ale to wszystko nic nie znaczy w porównaniu z widokiem jaki zobaczymy ze szczytu wieży. Świat wygląda tu prawie jak mapa. Doskonale widać stąd jez. Gardno i jez. Łebsko. Podobno przy dobrej pogodzie w nocy widać światła duńskiej wyspy Bornholm na Bałtyku.
Polecamy Twojej uwadze ponad 20 - kilometrową rowerostradę nadmorską "Szlakiem zwiniętych torów", wielokrotnie już "przetartą" przez rowerzystów. Gospodarze gminy Ustka bodaj pierwsi w Polsce urzeczywistnili oryginalny pomysł urządzenia szlaku rowerowego na starych nasypach kolejowych. Inicjatywa ta "zakiełkowała" na łamach środkowopomorskiego dziennika "Głos Pomorza". Pomysłodawcy kierowali się starą maksymą: "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Przede wszystkim - na zdrowie! Złem były powojenne zniszczenia, które nie ominęły wielu linii kolejowych, w tym normalnotorowego szlaku od Smołdzina. Uruchomiony z końcem 1913 roku pewnie służyłby do dziś amatorom pikników i weekendowych wycieczek ciuchcią. Jednakże niedługo po zakończeniu działań wojennych ktoś "zwinął tory" i dziś nic już nie zapowiada, że zwróci szyny i na nowo będzie uruchomiona linia kolejowa. Dobrze, że do naszych czasów przetrwały chociaż nasypy. Wspaniale, że ciągną się one terenem o unikatowych walorach krajobrazowo - przyrodniczych, w strefie chronionego krajobrazu.
Przewłoka Osiedle - Zapadłe (2,9 km)
Początkiem trasy jest wjazd z ulicy Armii Krajowej w miejscowości Przewłoka - Osiedle, oraz wjazd z placu Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ulicy Grunwaldzkiej w Ustce. Stary nasyp staje się "czytelny" w terenie dopiero od skrzyżowania ulicy Armii Krajowej z Grunwaldzką - niedaleko wyjazdu szosą z Ustki w kierunku Objazdy i Rowów.
Zjeżdżamy jednak z asfaltu i jedziemy ul. Armii Krajowej tak, jak prowadzi nasyp i oznakowania trasy. Po niespełna 3 kilometrach dojeżdżamy do Zapadłego - osady leśników. Tutaj na przyleśnym parkingu jest pierwsza stacyjka rowerowa, gdzie możemy stanąć na biwak. Stąd też dwiema, niemal równoległymi drogami w prawo, dojedziemy do nadmorskich punktów widokowych w okolicach Orzechowa oraz utwardzonego zejścia na plażę.
W kompleksie leśnym między Orzechowem i Zapadłem jest (na mapie wygląda niczym rozwarty dziadek od orzechów) nowo utworzony rezerwat wydmowo - leśny - "Wydma Orzechowska". Z jej szczytu na wysokości 50 m npm widać Ustkę. To wyniesienie jest moreną czołową, ukształtowaną przez lądolód skandynawski i utrwaloną przez mozaikę zbiorowisk roślinnych.
To prawdziwa perełka nadmorskiego krajobrazu, oddalona o 0,6 km od bałtyckiego brzegu i ok. 25 km od pasma morenowego koło Gąbina.
Zapadłe - Wytowno (4 km)
Jedziemy południowym skrajem nadmorskiego lasu. Po 1,5 km trasa "zwiniętych torów" wpada na otwartą przestrzeń. Dookoła łąki i pola uprawne, gdzie życie się toczy ściśle według pór roku. Na tym odcinku dobrze też widać ich zmiany. Możecie nacieszyć oczy widokiem bocianów, posłuchać klangoru żurawi, zobaczyć klucze przelotnego ptactwa.
Najpiękniej jest tu wiosną, gdy chór skowronków śpiewa na przebudzenie przyrody. Na kilometr przed Wytownem trasa wiedzie do malowniczego wąwozu, długości ok. 250 metrów. Możemy nieco zwolnić i pomyśleć, że przez prawie pół wieku to miejsce było zarośnięte i nikt tędy nie jeździł. Wąwóz zrekonstruowano z myślą o rowerzystach!
Dojeżdżamy do stacji Wytowna przy skrzyżowaniu nasypu z drogą gruntową na lewo i "kocimi łbami" na prawo. W pobliżu można wypatrzeć resztki dawnej stacji kolejowej. Odbijając w lewo dotrzemy do drugiej "stacyjki rowerowej", a dalej do śródleśnego rozjazdu w kierunku Poddąbia Orzechowa.
Natomiast w prawo "kocimi łbami" dojedziemy do środka wsi Wytowno, zbudowanej na planie wielodrogowym. Jest tu zabytkowy kościół parafialny z XIV-wieczną wieżą gotycką oraz stanowiący prywatną posiadłość dawny dwór. Wokół zachowały się ślady starej fosy, a w przydworskim parku - starodrzew.
Naszą skromną wiedzę o najdawniejszym Wytownie pewnie wzbogacą archeolodzy, którzy w tej wsi zlokalizowali swoje stanowisko badawcze. Podczas II wojny światowej w Wytownie znajdował się obóz pracy przymusowej dla 30 Polaków i Francuzów.
Wytowno - Machowinko (2,8 km)
Po "odskokach" w prawo i lewo wracamy na główny szlak. Przed nami najpiękniejszy, śródpolny odcinek trasy "zwiniętych torów". Jedziemy w szpalerze dziko rosnących drzew owocowych i jarzębin. Swymi kwiatami i owocami nadają temu miejscu szczególnego wdzięku wiosną, latem i jesienią.
Będziemy też przygotowani na spotkania z dziko żyjącymi zwierzętami - lisami, sarnami, jeleniami, dzikami, a nawet łosiami, które też zapuszczają się w te okolice swymi trasami wędrówkowymi. Po prawej stronie mijamy Machowinko - wieś godną turystycznych penetracji, bo mało znaną.
Jest tu stanowisko archeologiczne, są pomniki przyrody, okazale prezentuje się wypielęgnowany budynek podworski w raz z parkiem - obecnie Dom Pomocy Społecznej. Godnym zauważenia (obok dawnej szkoły) jest najstarszy w tych okolicach (z 1649 r.) budynek bramny.
We wsi ma być zorganizowana wypożyczalnia rowerów, punkt informacji turystycznej i bar. Całość będzie stanowić stacyjkę rowerową nr 3 przy drodze Machowinko - Poddąbie.
Machowinko - Główna Stacja Rowerowa (4 km)
To bardzo malowniczy i atrakcyjny odcinek, ale też wymagający dobrej orientacji terenowej. Trasa "zwiniętych torów" biegnie głębokim parowem leśnym. Nie zapomnijmy więc wskazówek z punktu przystankowego nr 3 (stacyjce rowerowej na 10,9 km od Ustki), by nie przeoczyć zjazdu z nasypu na dalszy, główny odcinek trasy.
Zjazd i skręt w lewo wypadnie po przejechaniu 3,5 km od krzyżówki w Machowinku. Po przebyciu następnych paruset metrów lekko pod górę, skręcamy w prawo pierwszą napotkaną drogą leśną, która doprowadzi nas do głównej na tej trasie stacyjki rowerowej - punktu przystankowego nr 4.
Zmierzamy tam ok. 2 km, jadąc aleją "tańczących buków" (z prawej mijamy liczne okazy wielopiennych buczyn). Stacyjka znajduje się też z prawej strony alei. Zastaniecie tam miejsce na biwak, palenisko z siedziskami, wiatę ze stołami i ławami oraz staw hodowlany z pomostem, z którego można łowić ryby.
Ten uroczy zakątek znajduje się w sąsiedztwie sezonowego lądowiska samolotów, wykonujących latem loty widowiskowe dla wczasowiczów. Komu zdarzy się przegapić zalecany zjazd z nasypu, niech nie czuje się zabłąkany. Ba, przyjemnie nadrobi ok. 2 km. Nasyp doprowadzi do przystanku PKS, przy drodze Bałąmątek - Rowy.
Za drogą - dalsza, ale jeszcze nie zagospodarowana na rowerostradę trasa "zwiniętych torów" do Smołdzina, którą jednak już odbywają się ogólnopolskie rajdy rowerowe. Zawracamy więc i mijając po prawej ośrodek zdrowia w ładnym pałacyku oraz stary i jedyny w tych okolicach wiejski piec chlebowy - po 800 metrach dojeżdżamy znowu do "przegapionego" zjazdu z nasypu.
Stacja nr 4 - Objejskie Łąki (4,7 km)
Opuszczając tę stację na skraju Machowińskiego Lasu, po przebyciu ok. 5 km dojedziemy do ruchliwej szosy Objazda - Rowy. Przekraczając asfalt musimy zachować szczególną ostrożność, bo ta droga nie należy do bezpiecznych! Po drugiej stronie wjeżdżamy od razu na obszar dawnej huty szkła.
W latach 1872 - 1920 z miejscowych surowców wytapiano tu naczynia i szklane tafle, które eksportowano do Prus, bawarii, Rosji, a nawet Jerozolimy. Dalej istny labirynt dróg z płyt betonowych "jumbo" prowadzi nas w głąb Objejskich Łąk. To olbrzymi, zielony polder, położony na terenach kryptodepresyjnych, ogrodzonych wałem przeciwpowodziowym od przymorskiego jeziora Gardno, które narażone jest na sztormowe wlewy wód Bałtyku.
Stosunki wodne utrzymywane są jednak w sztucznej równowadze, dzięki licznym urządzeniom hydrotechnicznym. Niektóre uchodzą już za zabytki techniki. Tylko główna trasa prowadzi do jedynego w tej części Gardna pomostu, z którego można przez szuwary wyglądać na jezioro.
Po drodze miniemy trzy punkty widokowe - wszystkie w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego - Światowego Rezerwatu Biosfery. Przydadzą się aparaty fotograficzne, kamery i lornetki. Dzięki zaniechaniu intensywnego nawożenia chemicznego Objejskie Łąki zamieniły się w ogromny ogród botaniczny.
Bogactwo świata roślinnego, a także zwierzęcego jest fascynujące. Bądźmy przygotowani na nagłe i zaskakujące spotkania z buszującą w wysokich zaroślach zwierzyną płową oraz pięknymi okazami ptactwa, które przedtem podziwialiście zazwyczaj na rycinach atlasów lub w ptaszarniach ogrodów zoologicznych.
Na chwilowy odpoczynek i rozkoszowanie się głosami natury polecamy stacyjkę rowerową, czyli punkt przystankowy nr 5.
Objejskie Łąki - Rowy (3,2 km)
To ostatni etap trasy, wiodący z punktu przystankowego nr 5 do stacyjki nr 6 - niedaleko bramy wjazdowej na szlaki Słowińskiego Parku Narodowego. Odcinek przebiega głównie otwartą przestrzenią, omijając po prawej m.in. miejsce trzcinowych żniw na Gardnie. Z kolei po lewej mijamy duże osiedle domków letniskowych, a z prawej - oczyszczalnię ścieków.
Do Rowów wjeżdżamy od strony Małych Rowów, znanych z dawniejszej nazwy jako Rówek. Najdawniejsza wzmianka o Rowach, jako przystani rybackiej, pochodzi z 1282 roku. Latem 1320 roku, podczas wyprawy krzyżowej do Prus i Litwy, lądował tu hrabia Derby, syn księcia Lancaster, książę Anglii, późniejszy Henryk IV król Anglii.
Z kryjówek pod XIV-wieczymi Rowami napadali na żeglarzy piraci morscy. Niegdysiejsze Rowy podobno były gródkiem, ale zostały zdegradowane do zwykłej wsi wskutek braku odpowiedniej drogi w głąb lądu. Trzeba było płynąć jeziorem do grodu w Gardnej, albo korzystać z drogi lądowej, która (wg mapy Lubinusa z 1618 roku) wiodła brzegiem przymorskich jezior Gardno, Dołgie małe i Dołgie Wielkie.
W tamtych czasach tworzyły jedno zlewisko. Próżno dziś szukać śladów tak dawnej przeszłości, natomiast na trasie naszej wyprawy miniemy (z prawej przy wjeździe do Rowów) cmentarne wzgórze, zarośnięte starymi drzewami. Stał tam kościół, zanim przeniesiono go w obecne miejsce i zbudowano w stylu neoromańskim.
Na wzgórzu w XVIII i na początku XIX wieku pochowano m.in. wielu marynarzy szwedzkich, francuskich, hiszpańskich, norweskich i holenderskich, których statki rozbiły się na głazach Dębińskiego Klifu. Dzisiejsze Rowy latem to kilkudziesięciotysięczne miasto - wczasowisko, bardzo modne w kraju i za granicą.
To także dobrze utrzymany, chociaż u wejścia wciąż spłycany siłami natury, port morskiego rybołówstwa przybrzeżnego. Przyjemny pobyt w Rowach, nie tylko latem, zapewnią na prawie wszyscy spośród pół tysiąca stałych mieszkańców tej miejscowości.
Powrót przez Dębinę, Poddąbie i Orzechowo
Nie podajemy kilometrażu, pozostawiając Tobie Turysto - Rowerzysto wybór trasy powrotnej. Uważamy jednak, że pożałujesz, jak nie pojedziesz przez Dębinę i Poddąbie. Drogi nie trzeba specjalnie nadkładać, ale jazda odcinkami czerwonego szlaku daje trochę w kość. Szosą z Rowów do Dębiny jest ponad 4 km.
Jednakże jeszcze przed wsią skręcamy w prawo do lasu. Duktem dojedziemy do stacyjki rowerowej nr 7 i punktu obserwacyjnego na skraju Dębińskiego Klifu. Na zachód roztacza się widok na tzw. kamienisko. Na podwodnych głazach, które czasami odsłaniają fale Bałtyku, mogły dawniej rozgrywać się morskie dramaty.
W piasku okolicznych plaż stwierdzono większą niż gdzie indziej obecność magnetytu, powodującego lokalne zaburzenia pola magnetycznego. W tym miejscu ponoć częściej biją pioruny i "wariują" busole. Warto spenetrować pobliską Dębinę. We wsi jest kilka interesujących zabudowań gospodarskich z początków naszego stulecia.
Jedno z nich zdobią dwa kamienne koła młyńskie, przywleczone prawdopodobnie z pobliskiej huty szkła, gdzie pewnie służyły do mielenia kruszywa. Na dziedzińcu gospodarstwa można zobaczyć pomnik przyrody i zorientować się, gdzie stał pałac dawnego właściciela.
Nadmorskie letnisko w Dębinie było znane jeszcze przed I wojną światową, ale ze względu na brak dogodnego dojazdu zostało zaniedbane i zapomniane do lat trzydziestych. W czasie II wojny światowej Niemcy zlokalizowali w Dębinie radiolokacyjną stację przeciwlotniczą.
We wsi znajdował się obóz RAD - Służby Pracy Rzeszy. Uczestnicy rocznych turnusów zajmowali się głównie budową 3,5 kilometrowego odcinka szosy z Dębiny do Objazdy. Najkrótsza droga z Dębiny do Poddąbia prowadzi częściowo asfaltem. Jadąc z Rowów trzeba skręcić w prawo, tuż za przystankiem PKS naprzeciw ośrodka "Skalnik".
Natomiast z przystanku - stacyjki nr 7 - dojazd do asfaltu wiedzie drogą śródpolną i na jej końcu skręcamy też w prawo. Dalsza trasa jest wspólna dla jadących ze stacyjki nr 7 i Rowów. Po kilometrze będzie drogowskaz w lewo do Poddąbia i początek ponad 2 km niełatwej jazdy drogą leśną, która prowadzi prosto do przystanku autobusowego w Poddąbiu.
Jednakże na 200 metrów przed przystankiem warto odbić nieco w lewo. W odległości ok. 100 metrów widać dwa reliktowe głazy, objęte ochroną archeologiczną. Podobno znalazły się tu w średniowieczu. W ten sposób skandynawscy najeźdźcy prawdopodobnie upamiętnili tu swoją "wizytę", a być może i pochówek swych rodaków.
W pobliżu unikatowe skrzyżowanie 6 leśnych dróg. Poddąbie staje się jakby Mekką rowerzystów. Z myślą o nich zaprojektowano stacyjkę nr 8 wraz z barem i wypożyczalnią rowerów. W pobliżu są dwa punkty widokowe z zejściami na plażę. Pobyt w Poddąbiu polecamy na "deser" każdej wycieczki rowerowej, w kierunku Rowów lub Ustki.
Czerwonym szlakiem albo równoległym duktem prowadzi najkrótsza droga do stacyjki - punktu przystankowego nr 9 na zachód od Poddąbia. Na ostatnich metrach przed punktem obserwacyjnym i zejściem na plażę trzeba pokonać (najbezpieczniej z rowerem na ramieniu) głęboki wąwóz.
To jedno z najbardziej urokliwych miejsc, przypominające bieszczadzkie ostępy. Przed nami jeszcze jedna wspinaczka, ale już bez roweru. Z najwyższego podestu stalowej wieży obserwacyjnej widać jak na dłoni Zatokę Słupską, rozciągającą się między Ustką i Rowami.
Oczyszczona przez wojsko wieża i przyległy teren to wymarzone miejsce na otwarte schronisko dla rowerzystów. Kilkaset metrów dalej na zachód docieramy czerwonym szlakiem do następnego punktu widokowego. To naturalny taras widokowy na Klifie Dębińskim, znajdujący się pośrodku Zatoki Słupskiej.
Stąd najlepiej widać, jak Bałtyk zabiera skrawki lądu - co roku po prawie jednym metrze brzegu wraz z drzewami. Można więc wyliczy, kiedy z podmywanego w tym miejscu klifu runie na plażę stary, rozłożysty dąb. Pod nim jest bezimienna mogiła wojenna.
Gołym okiem, a najlepiej przez lornetkę spenetrować leżące na zachód tzw. "wrakowisko". Widać wyrzuconą na brzeg szalandę, a nieco dalej resztki kutra rybackiego. Powrót możemy kontynuować czerwonym szlakiem, albo równoległą drogą leśną. Wybierając tę drugą możliwość cofamy się ponad 1 km w kierunku Wytowna.
Na krzyżówce skręcamy w prawo i jedziemy słuchając szumu morza. Po drodze, przed Orzechowem, będzie ostatni 10 punkt przystankowy.
Położenie, powierzchnia, historia.
Słowiński Park Narodowy położony jest na wybrzeżu środkowym, pomiędzy Łebą a Rowami na Nizinie Gardneńsko-Łebskiej, w województwie pomorskim. Północną granicę parku stanowi na długości 32,5 km brzeg Bałtyku.
Prace nad utworzeniem parku podjęto w 1946 r. na konferencji w Łebie, której uczestnikami byli naukowcy z Poznania i Gdańska. Utworzony został w 1967 roku na obszarze 18069 ha.
Aktualna powierzchnia w zarządzie wynosi 18618 ha z czego 10213 ha - to wody oraz 4599 ha - to lasy. Ochronie ścisłej podlega 5619 ha, w tym 2529 ha lasów. W roku 1977 UNESCO uznało park za Światowy Rezerwat Biosfery (program MaB).
Geologia i geomorfologia.
Teren parku w przeszłości stanowił zatokę morską. Ukształtowanie parku wynika z działalności lądolodu skandynawskiego i późniejszej działalności Morza Bałtyckiego. Lądolód pozostawił pasmo wzgórz morenowych, które od południa i zachodu otaczają teren parku.
Najwyższe wzniesienie morenowe Rowokół (115 m n.p.m.) stanowi punkt widokowy na cały park. Działalność Bałtyku oraz inne procesy geomorfologiczne utworzyły mierzeje, które oddzielają jeziora od morza. Mierzeja Gardneńsko-Łebska zbudowana jest w całości z piasku wyrzucanego na plażę przez fale morskie.
Wyrzucany na plażę piasek, osuszany przez słońce i wiatr, wywiewany jest dalej w głąb lądu. W wyniku tego procesu powstały wydmy ruchome. Największy obszar wydmowy znajduje się na Mierzei Łebskiej, a jego powierzchnia wynosi ok. 500 ha. Wydmy osiągają wysokość ponad 30 m n.p.m. i przenoszone wiatrem wędrują z szybkością 3-10 m w ciągu roku.
Wody.
Wędrujące wydmy wraz z 4 płytkimi przymorskimi jeziorami stanowią osobliwość na skalę europejską. Ekosystemy wodne zajmują prawie 55% powierzchni parku. Największymi z nich są jeziora: Łebsko (7140 ha, maksymalna głębokość 6,3 m), Gardno (pow. 2468 ha, maksymalna głębokość 2,6 m) i Dołgie Wielkie (146 ha, maksymalna głębokość 2,9 m).
Jeziora Łebsko i Gardno powstanie swe zawdzięczają mierzejom, które stopniowo odcięły dawne zatoki od morza. Jeziora Dołgie Wielkie i Dołgie Małe tworzyły zatokę jeziora Gardno sięgającą na wschód. Dopiero wędrujące wydmy przecięły tę zatokę tworząc te dwa małe zbiorniki. Przez teren parku przepływa 7 rzek, z których największe to Łeba i Łupawa.
Roślinność.
Najbardziej charakterystyczny dla parku jest strefowy układ roślinności stanowiący naturalny ciąg sukcesyjny, który przebiega równolegle od brzegu morskiego w głąb lądu, oraz obejmuje zespoły od pionierskich i inicjalnych zbiorowisk piaskowych po nadmorskie bory bażynowe. Flora roślin naczyniowych liczy ok. 850 gatunków, z których 50 podlega ochronie gatunkowej.
Na piaszczystym brzegu morskim spotkać można glony. Na plaży zimowej, nie zalewanej wodami silnych sztormów jesiennych pojawiają się pierwsze rośliny pionierskie: rukwiel nadmorska, honkenia piaskowa. Na wydmie białej występuje piaskownica zwyczajna i wydmuchrzyca piaskowa oraz najpiękniejsza roślina wybrzeża - mikołajek nadmorski.
W miarę przesuwania się w głąb lądu występują wydmy szare pokryte przez psammofilną murawę, w której dominuje szczotlicha siwa i turzyca piaskowa. Dalej pojawiają się kępy bażyny czarnej i wrzosu zwyczajnego, które dają początek sosnowym borom bażynowym. Do roślin charakterystycznych dla borów nadmorskich należą m.in. storczyki.
Bory sosnowe, począwszy od najsuchszych, poprzez różne warianty boru świeżego aż do borów bagiennych zajmują 80% powierzchni leśnej parku. Do ciekawszych zbiorowisk roślinnych należą rozległe torfowiska typu wysokiego i przejściowego oraz torfowiska niskie i łąkowe. Ogólem na terenie parku potwierdzono występowanie 46 zespołów roślinnych.
Zwierzęta.
Dominującą wśród kręgowców grupę zwierząt w parku stanowią ptaki, których na jego terenie stwierdzono 257 gatunków, w tym 150 gatunków lęgowych. Bogactwo awifauny spowodowane jest różnorodnością środowisk przyrodniczych oraz położeniem parku na trasie wiosennych i jesiennych przelotów. Niedostępność terenu sprawia, że w ciągu prawie całego roku ptactwo znajduje tu miejsce do gniazdowania czy wypoczynku w czasie przelotów.
Do najcenniejszych gatunków ptaków należy zaliczyć takie gatunki jak: bielik, orlik krzykliwy, orzeł przedni, puchacz, kruk, łabędzie i liczne gatunki kaczek. Wśród ssaków liczne są jelenie, sarny, dziki, jenoty i zające.
Kultura materialna i turystyka.
Park nazwę swą zawdzięcza grupie ludności Kaszubskiej - Słowińcom, którzy niegdyś zamieszkiwali podmokłe, niedostępne, nieatrakcyjne gospodarczo tereny. W miejscowości Kluki znajduje się skansen, w którym prezentowana jest bogato kultura tej grupy etnicznej. Na terenie parku oznakowanych jest 140 km pieszych szlaków turystycznych, które przebiegają przez najbardziej charakterystyczne przyrodniczo i krajobrazowo tereny.
Nad jeziorami usytuowane są wieże i pomosty widokowe, natomiast wzdłuż szlaków turystycznych wiaty, zadaszenia, ławki itp. Dla zmotoryzowanych turystów udostępnione są zagospodarowane parkingi. Na terenie parku dozwolona jest tylko turystyka krajoznawcza. Jeziora parku wyłączone są z ruchu turystycznego za wyjątkiem trasy żeglugowej Łeba - Kluki na jeziorze Łebsko, gdzie prowadzony jest przewóz turystów łodzią o napęd elektrycznym.
Muzeum Wsi Słowińskiej położone jest 21 km rowerem od miejscowości Rowy. Jako muzealna zagroda istnieje już od 1963 r. Kluki były wsią, w której najdłużej zachowały się relikty kultury materialnej rodzimej ludności. Sprzyjało temu położenie wsi wśród bagien i mokradeł nad jeziorem Łebsko, a także brak dobrej komunikacji z ośrodkami administracji lokalnej. Obszar pozyskany dla muzeum to centrum wsi, gdzie wcześniej istniała XVIII- i XIX- wieczna zabudowa z zachowanymi trzema zagrodami "in situ" (bez przeniesienia). Pozostawienie zagród już istniejących i rekonstrukcja przeniesionych i posadowionych na dawnych siedliszczach, pozwoliło na zachowanie wsi Kluki jako ulicówki z szeregową zabudową po obu stronach drogi.
Teren muzeum to około 10 ha ziemi, na której posadowionych jest 20 obiektów, w tym 7 chałup, 7 obórek, 2 stodoły, 2 piece chlebowe, magazyn na łodzie i sprzęt rybacki oraz szałas rybacki. Wszystkie budynki posiadają konstrukcję szachulcową, dachy są kryte trzciną. Najstarszym zrekonstruowanym obiektem na terenie muzeum jest pochodząca z końca XVIII w. chałupa Charlotty Klick z Kluk Smołdzińskich. Jest to budynek szachulcowy z dachem dwuspadowym i naczółkiem od strony południowej. We wnętrzu zachował się unikalny system ogniowy typu komin-kuchnia (komin szachulcowy, wyprowadzony tylko na poddasze). W drugiej połowie XIX w. od strony szczytu północnego budynek został powiększony o sień, kuchnię i komorę, tworząc w ten sposób dom dwurodzinny. Chałupa ta została przeniesiona ze wschodniej części wsi, siedliszcza, zwanego Dambowi.
Słowińcy
Reliktowa grupa etnograficzna ludności pomorskiej, najbliższa językowo i kulturowo Kaszubom. Słowińcy mieszkali na terenie dawnego województwa słupskiego nad jeziorem Gardno i Łebsko, po 1945 emigrowali do Niemiec w następstwie szykan władz PRL.
We wsi Kluki, w zachowanych obiektach tradycyjnego budownictwa, utworzono w latach 60-tych XX w. muzeum skansenowskie pod nazwą Zagroda Słowińska w Klukach. Na wyposażeniu są tutaj m.in. narzędzia, sprzęty gospodarcze i domowe oraz meble; ciekawa ekspozycja poświęcona rybołówstwu, które dawniej było podstawą utrzymania Słowińców.
Duże zainteresowanie wzbudza neoromański kościół z pierwszej połowy XIX w., zbudowany z bloków granitowych z dzwonnicą. W historię Rowów mocno wpisał się tutejszy kościół. Pierwszy wybudowano na niewielkim wzgórzu, kilkaset metrów na południe od obecnego kościoła, w XIV wieku i do 1799 roku głoszono w nim kazania w języku słowiańskim. Na przykościelnym cmentarzu pochowano wielu obcokrajowców - Szwedów, Holendrów, Hiszpanów, Norwegów, Francuzów, a nawet Maurów. Mówi się, że to również groby rozbitków, których statki rozbijały się o klif sąsiedniej Dębiny. Ten kościół rozebrano w 1850 roku, ale cmentarz służył jeszcze do lat 50-tych XX w. Wtedy to władze nakazały ekshumację tamtejszych grobów. Mieszkańcy mówią, że miało to na celu usunięcie wszelkich śladów niemieckiej bytności w tych rejonach. Obecnie dawne wzgórze kościelne porasta 50-letnia dębina i trudno doszukać się tu śladów po dawnej świątyni i nekropolii. Dzisiejsza świątynia, w stylu neoromańskim, wybudowana została w połowie XIX wieku (1844-1849), a charakterystyczny wygląd zawdzięcza ciosanym głazom pochodzącym z Kamiennej Wyspy na jeziorze Gardno. Obok kościoła stoi charakterystyczna, drewniana dzwonnica.
Historię budowy tego kościoła kryje w sobie wiele legend i podań. Wszyskie jednak legendy mają wspólnego bohatera. Jest nim diabeł. Osią tych podań jest kamienna wyspa na Jeziorze Gardno, z której wykorzystano kamienie do budowy kościoła. Jedna z legend mówi, że pastor z Gardny Wielkiej, który miał odprawić w Rowach poranne nabożeństwo, zawarł pakt z diabłem. Diabeł w ciągu jednej nocy miał wybudować groble przez jezioro, aby pastor miał krótszą drogę do Rowów. Jednak pastor przeląkł się swojego zobowiązania, powiedział o tym żonie, a ta oszukała diabła budząc koguta, który, piejąc, zmylił diabła niewczesnym świtem. Diabeł porzucił pracę -stąd kamienna wyspa - i uciekł sądząc, że przegrał duszę pastora. Inna legenda dotycząca kamiennej wyspy mówi, że powstała ona jako niedokończony kościół. Pewien człowiek zapisał duszę diabłu, jeśli ten, przez noc, do pierwszego piania koguta wybuduje kościół na środku jeziora. Diabeł zapędził do pracy wszystkich swoich pomocników i wygrałby zakład, gdyby nie udawane pianie koguta. Diabeł zburzył gotową prawie budowlę, kamienie porzucił na brzegu jeziora i uciekł. Jak wspomniano, kamieni tych użyto do budowy kościoła w Rowach i "dlatego jeden kamień nad wejściem do kościoła krwawi się". Jednak najciekawszą historię budowy kościoła podają sami mieszkańcy Rowów. Pewien rybak dogadał się z diabłem, że ten pomoże mu wybudować gospodę. Diabeł cieszył się z takiego obrotu sprawy, bo sadził, że gospoda bedzie siedliskiem wszelkiej rozpusty. Ochoczo wziął się do znoszenia kamieni na budowę z okolicznych pól. Własnie niósł przez jezioro kolejna partię kamieni, gdy dowiedział się, że nie będzie to gospoda, tylko kościół. Niesione kamienie porzucił (stąd Kamienna Wyspa na Jeziorze Gardno), a budowlę próbował spalić. Ślad po zamachu diabła jest widoczny do dziś w postaci osmolonego, czarnego kamienia w południowej ścianie kościoła.
Latarnia Czołpino znajduje się 15 km pieszo lub rowerem od miejscowości Rowy. Jest najbardziej oddaloną od skupisk ludzkich tego rodzaju budowlą. Wybudowano ją w odległości około tysiąca metrów od brzegu, pomiędzy miejscowościami Łeba i Rowy, na terenie Słowińskiego Parku Narodowego. Latarnia, wybudowana na wysokim wzgórzu, wznosi się na wysokość 25 metrów. Aby dojść do latarni trzeba przebyć pieszo 1,5km odcinek szlaku wytyczonego wśród dziko rosnącego lasu.
Znalazłszy się na tarasie latarni, można podziwiać piękne widoki rozciągające się na ruchome wydmy oddzielające jezioro Łebsko od morza.
- Wysokość latarni: 25,2 m
- Wysokość światła: 75 m n.p.m.
- Zasięg światła: 12 Mm
- Charakterystyka światła: P (2) (8s)
- Światło: 3 + 2 + 1 + 2 = 8 s.
- Położenie geograficzne:
szerokość 54o 43' 12" N
długość 17o 14' 37" E
Przystań rybacka - usytuowana na ujściowym odcinku Łupawy. Można tu kupić rybę prosto z kutra i przyjrzeć się pracy rybaków. Sygnatura na burcie kutrów miejscowych rybaków - ROW. Wejście do portu ma szerokość od 12m do 6m. Na obu jego brzegach przygotowano 200-metrowe nabrzeże do cumowania dla kutrów rybackich. Wejście do portu w Rowach, z uwagi na występujące tu liczne spłycenia, uważa się za trudne.
Jezioro Gardno - (powierzchnia 2469ha, głębokość max. 2,6m) jedno z największych przybrzeżnych jezior polskiego wybrzeża, położone blisko Rowów, na terenie Słowińskiego Parku Narodowego. Jak większość jezior przymorskich, od Bałtyku oddzielone jest piaszczystą mierzeją. Z morzem łączy je rzeczka Łupawa. W wodach jeziora, a także Łupawy żyje wiele gatunków ryb, m.in. płocie i okonki, a nawet węgorze. Dzięki temu rozwija się tu wędkarstwo, a z uwagi na płytkość jeziora oraz wiatry - także windsurfing i kitesurfing. Na jeziorze leży Wyspa Kamienna, na której założono rezerwat, jako że jest ona siedliskiem rzadkich gatunków ptaków.
Plaża - szeroka, czysta, z dwoma wydzielonymi strzeżonymi letnimi kąpieliskami (kąpielisko Rowy Zachód - łączna długość linii brzegowej 400 m. i 4 zejścia na plażę, kąpielisko Rowy Wschód - 200 m i 1 zejście na plażę). Nawet w szczycie sezonu dość łatwo jest znaleźć miejsce do plażowania. Łupawa dzieli plażę na część wschodnią oraz zachodnią. Na wysokości Rowów plaże są raczej piaszczyste, kamieni jest mało. Zachodnia plaża jest węższa od wschodniej, na początku piaszczysta, jednak im dalej na zachód, tym bardziej kamienista. Zejście do wody lekko kamieniste.
Pomost zlokalizowany jest na terenie dawnego 45 Dywizjonu Ogniowego Artylerii Rakietowej Wojsk Ochrony Powietrznej Kraju.
60 atrakcji linowych dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. 3 poziomy trudności, zjazdy tyrolskie, profesjonalne szkolenie, bezpieczny i profesjonalny sprzęt!
© OW TROJAK - recepcja@owtrojak.pl
Recepcja/Rezerwacje: tel. 791 278 613, tel. 59 81 41 836
Opublikowane na stronach internetowych owtrojak.pl materiały, informacje lub ceny nie stanowią oferty w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego.